Ulica Grodzka w Ciechanowie – historia gmachu poczty – cz. 2
Kamińscy niedługo cieszyli się nowym domem. Nie wiadomo, co działo się w tym miejscu w pierwszych dniach września 1939. Tablica z szarego granitu o wymiarach 85 x 46 cm, którą ufundowało i 11 października 1980 roku umieściło na frontowej ścianie budynku Towarzystwo Miłośników Ziemi Ciechanowskiej, głosi:
W tym domu
3 września 1939 roku
w obronie Ciechanowa
zginęło bohaterską śmiercią
34 żołnierzy łącznościowców
z 21 PP Dzieci Warszawy
1980 TMZC.Nad napisem umieszczono orła z brązu.
W opracowaniach Edwarda Lewandowskiego można znaleźć nazwiska walczących tam ciechanowian. W obronie budynku poczty łącznościowcom z 21 Pułku Piechoty „Dzieci Warszawy” pomagali Wojciech Geryszewski i harcerz Stefan Popielarski. Ten ostatni zginął 3 września. Informację o tym, że w pierwszych dniach wojny był tu jeden z punktów oporu w czasie walk o Ciechanów, przekazał też Bonifacy Paliński z Nużewka, który tuż przed wojną ukończył Szkołę Podoficerską Łączności w Zegrzu, a w kampanii wrześniowej był dowódcą radiostacji należącej do 21 Pułku Piechoty. To on mówił o 33 kolegach łącznościowcach, którzy tu polegli. Pisze o tym również warszawski dziennikarz, towarzyszący w 1984 roku kombatantom 21 Pułku w ich wędrówce szlakiem walk wrześniowych. Odwiedzili oni wtedy gmach ciechanowskiej poczty, którego bronili żołnierze z plutonu łączności w nocy z 3 na 4 września 1939. Zginęli wszyscy, ale ich ofiara nie była daremna, bo zatrzymali niemiecki korpus pancerny Guderiana. Pochowani zostali na cmentarzu przy ul. Płońskiej.
Prawdziwość tych doniesień kwestionuje red. Janusz Witczak, który prześledził historię walk wrześniowych. Uważa on, że w roku 1939 w Ciechanowie faktycznie operował pluton łączności, ale nie z 21 Pułku Piechoty, a z drugiej kompanii stacyjnej Armii „Modlin”. Zadaniem tej jednostki było zorganizowanie tzw. ośrodka łączności, który miał być stanowiskiem dowodzenia dla dowódcy Armii „Modlin”. Na potwierdzenie przytacza dwa dokumenty: sprawozdanie z września 1939 sporządzone już na Zachodzie przez dowódcę tej kompanii stacyjnej oraz sprawozdanie z września 1939 sporządzone przez niemieckiego majora, który dowodził oddziałem rozpoznawczym dywizji Kampf, atakującej Ciechanów. Dowódca kompanii stacyjnej donosi, że pluton łączności stacjonował na terenie Ciechanowa od 29 sierpnia, ale nie określa miejsca. Wskazuje, że doszło do walki, prawdopodobnie z 3 na 4 września, w czasie której kilku żołnierzy, w tym dowódca plutonu, zginęli. Pluton wycofał się i następnego dnia rozwinął taki sam ośrodek łączności w Jabłonnie. Niemiecki oficer opisuje, że gdy ich kompania zaatakowała miasto, Ciechanów nie był broniony, ostrzelano więc zaułki z broni maszynowej. Doszło tylko do walki z niewielkim polskim pododdziałem znajdującym się w koszarach i wtedy strzelano z moździerzy. Ten oddział się wycofał. Nie ma w żadnym z tych dokumentów śladu, że była jakakolwiek walka w rejonie poczty. Informacja o strzelaniu w koszarach może dotyczyć tego plutonu z kompanii stacyjnej, który ostatecznie się wycofał. Byłoby to zgodne z zasadami działania wojska, ponieważ dowódca armii ze swoim sztabem, dla którego pluton przygotował stanowisko, w budynku poczty by się nie zmieścił, natomiast dość miejsca było na terenie koszar. Poczta z urządzeniami telegraficznymi i przewodami międzymiastowymi nie musiała być obok, wystarczyło, że sztab miał zapewnioną łączność. Na poczcie była obsługa cywilna pracująca przy centrali telegraficznej, ale ta załoga – według
dokumentów – spanikowała i uciekła. Mógł tam znajdować się też patrol, złożony z 2-3 żołnierzy, zabezpieczający ciągłość przewodów telefonicznych, ale dokumenty nie mówią, by ktoś tam walczył.
Witczak wskazuje, że mało prawdopodobne jest, by pluton łączności 21 Pułku Piechoty w ogóle w Ciechanowie walczył, gdyż w nocy z 3 na 4 września 1939 pułk ten ruszył do ataku na północ od Ciechanowa. Trudno więc, by jego dowódca, ówczesny podpułkownik Sosabowski, oddelegował do miasta swój podstawowy pluton łączności. Ów pluton zabezpieczał działanie pułku, który wykonał powierzone mu zadanie i jako jednostka 8 dywizji w pełnym składzie wycofał się do Warszawy, bronić stolicy. Dodatkowo dziennikarz zwraca uwagę na niekonsekwencje w informacjach na tablicy umieszczonej na budynku poczty oraz na – znajdującej się na cmentarzu przy ul. Płońskiej – mogile żołnierzy poległych w 1939 roku. Kiedy w 1949 inwentaryzowano groby wojenne wskazano ją jako miejsce pochówku wojennego – kryjące prochy 20 żołnierzy poległych 1 września. W pobliżu znajdował się drugi grób, gdzie pochowano 6 żołnierzy. W latach 60. te dwa groby zostały połączone, najpewniej ekshumowano prochy osób z mniejszego grobu, chociaż dokumentacja tych działań nie zachowała się. Wtedy wystawiono istniejący do dziś nagrobek z wyrytym napisem: Obrońcom Ojczyzny / Cześć. – i niżej na poziomej belce – Tu spoczywają zwłoki 33 nieznanych żołnierzy WP poległych w 1939 r. Dlaczego 33 a nie 26? Nie wiadomo.
Ponad 30 lat później, staraniem ciechanowskich regionalistów, na grobie pojawiła się dodatkowa tablica:
„Żołnierzom 21 Warszawskiego
Pułku Piechoty Dzieci Warszawy
poległym w walkach z hitlerowskim najeźdźcą
w obronie ziemi ciechanowskiej 4 IX 1939
Towarzysze Broni Społeczeństwo Miasta Ciechanowa”
Zrekonstruowano siłami / Urzędu Miejskiego na 1.09.1999 r.
Dodatkowo z lewej strony pionowej ściany przytwierdzono czarną marmurową tablicę z napisem:
Ś. P.
Stanisława
Bieńkowska
1915-1939
Ave Maria.
Jak widzimy wedle tej informacji polegli 4 września, natomiast według tablicy na poczcie – 3 września, tutaj jest mowa o 33 żołnierzach, tam o 34. Tymczasem w pierwszych latach po wojnie zaznaczono podobno, że polegli 1 września. Janusz Witczak wysuwa wniosek, że były to ofiary bombardowania.
W czasie okupacji budynek przy Grodzkiej 1 w całości zajęli Niemcy, i dalej mieściła się w nim poczta. Oni też od zachodu dobudowali kolejne pomieszczenia. Niemiecka gazeta „Deutsche Ostwacht” donosiła we wrześniu i październiku 1942 r. o nowym urzędzie pocztowym „jednym z najnowocześniejszych w Rzeszy”. Był to de facto adaptowany przedwojenny budynek urzędu.
Tuż po wojnie osiedli tu rosyjscy oficerowie i ich rodziny. Gdy wrócili Kamińscy, a Rosjanie się wyprowadzali, to Franciszka Kamińska – jak wspomina jej córka – dawała kobietom swoje koszule nocne, które one traktowały jako suknie balowe. Już w 1945 roku, a formalnie 15 grudnia 1946 r., Zygmunt Kamiński ponownie wynajął Państwowemu Przedsiębiorstwu „Polska Poczta Telegraf i Telefon” – na potrzeby Urzędu Pocztowo-Telegraficznego – zajmowane przez nią przed wojną pomieszczenia, częściowo umeblowane. Tym razem umowa opiewała jedynie na rok, chociaż w następnych latach była przedłużana. Wynajął też plac okalający budynek. Po 1950 r. firma parokrotnie przekształcała wnętrza, kwaterowała tam swoich pracowników, co prowadziło do zmiany stawek wynajmu pomieszczeń i niezadowolenia właściciela. Dostawiła też od strony placu Kościuszki drugą, węższą część budynku, mieścił się tam Urząd Telekomunikacyjny. Po śmierci rodziców Bibiana Mossakowska sprzedała ostatecznie posesję najemcy. Plac za budynkiem był bardzo duży, „Poczta” pobudowała tam parterowe obiekty pomocnicze służące łączności. Główny obiekt 1 marca 1993 roku wpisano do rejestru zabytków pod nr 269-A. W latach 60. XX w. poczta do przewozu paczek używała furgonu konnego. Jeździł nim Wyziński, który mieszkał przy Zagumiennej.
W ostatnich latach budynek ponownie powiększono, dostawiając skrzydło od zachodniej strony.
Zagadką pozostaje na razie informacja, jaka pojawiła się w „Ogłoszeniu Wojewody Warszawskiego z dnia 8 października 1948 roku” o wszczęciu postępowania wywłaszczeniowego z dniem 9 maja 1945 na rzecz przedsiębiorstwa państwowego „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” dotyczącego nieruchomości przy ul. 1 Maja (obecnie Grodzka) – placu budowlanego o powierzchni 1099,64 m² należącego do małżonków Stanisława i Kazimiery Cejmerów. Czyżby chodziło o jedną z działek powstałych po parcelacji gruntów ks. Ozdobińskiego? Na planie zachowanym w dokumentach państwa Kamińskich parcela nr 2 jest jednak mniejsza, bo wynosi 908 m² i dotyka wyłącznie ul. Płońskiej. Niewykluczone też, że ksiądz Ozdobiński wydzielił kolejną działkę, leżącą między posesją Kamińskich a własną i sprzedał ją Cejmerom.
2 thoughts on “Ulica Grodzka w Ciechanowie – historia gmachu poczty – cz. 2”
Wspomniany tutaj Wojciech Geryszewski był bratem mojej Mamy.
Według wspomnień rodzinnych, zginął on z ręki Niemców w pierwszym dniu okupacji Ciechanowa, kiedy wracał do domu ze zbiórki harcerskiej. Miał wtedy 15 lat. Najprawdopodobniej do jego śmierci przyczynił się fakt, iż miał na sobie mundurek harcerski.
Stefan Popielarski to brat mojej Babci. Zginął mając 15 lat. Jest pochowany wraz ze swoim ojcem na starym cmentarzu w Ciechanowie. Babcia często wspomina tamte tragiczne wydarzenia. Posiada także spisane tamtego dnia wspomnienia. Pod pocztą był schron, w którym w czasie wejścia wojska ukryli się mieszkańcy Ciechanowa, w tym moja Babcia.